Rodzice często pytają mnie, jakie są wady dwujęzyczności u dzieci, np. czy ich dziecko będzie się wolniej rozwijać. Czasem ktoś im tak powiedział, innym razem gdzieś tak przeczytali. Dwujęzyczność wiele nam daje. Ale czy może nam też coś zabierać? Czy wiąże się z jakimiś wadami, wyzwaniami? Czy są jakieś skutki uboczne dwujęzyczności?
spis treści
O zaletach dwujęzyczności możesz przeczytać w moim poprzednim artykule.
Pierwszy skutek uboczny dwujęzyczności, o którym wam opowiem, to tzw. zjawisko „mam to na końcu języka”.
Nasz mózg czasem potrzebuje chwili na znalezienie odpowiedniego słowa. Mam to na końcu języka!
Znasz to uczucie, kiedy chcesz w rozmowie użyć jakiegoś słowa, ale nagle zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś w stanie go odpamiętać? Być może wiesz, jakiej długości jest to słowo, ile ma sylab, na jaką literę się zaczyna lub kończy, a nawet z czym się rymuje. A mimo to nie jesteś w stanie w danym momencie przywołać tego słowa „na język”, bo siedzi ono „na końcu języka”. Wszyscy wiemy, jak to jest mieć coś „na końcu języka”. Ale osobom dwujęzycznym zdarza się to na ogół częściej niż jednojęzycznym. Dlaczego?
Jeśli znamy więcej niż jeden język, to w naszym umyśle przechowujemy więcej niż jedno określenie na jeden przedmiot, czynność lub cechę. Kiedy chcemy coś opisać, wszystkie te określenia z różnych języków aktywują się w naszym umyśle jednocześnie.
Przykładowo, znam polski, angielski i portugalski. Chcę zamówić ciastko czekoladowe będąc w kawiarni w Portugalii. Witam się z kelnerem i kiedy zaczynam wypowiadać moje życzenie od „poproszę…”, w moim umyśle aktywuje się zarazem portugalskie „biscoito”, polskie „ciastko” i angielskie „cookie”. Dzieje się tak nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy – ale wiemy, że tak jest, bo wskazują na to sprytnie zaprojektowane eksperymenty psycholingwistyczne, o których opowiem innym razem.
Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, wszystkie nazwy określające ‘ciastko’ w językach, które znamy, stają się bardziej aktywne w momencie, kiedy chcemy nazwać tę słodką przekąskę. A do tego walczą o nasze zainteresowanie, krzycząc w naszym umyśle ‘wybierz mnie!” Przez to:
- osoby dwujęzyczne mogą czasem dłużej (w porównaniu do jednojęzycznych) „szukać” właściwego słowa, by je wypowiedzieć. Zazwyczaj są to różnice milisekend, ale czasem zdarza nam się „zawiesić” nawet na kilka sekund.
- osoby dwujęzyczne mogą częściej doświadczać zjawiska – mam to na końcu języka. Bo – z uwagi na konkurowanie ze sobą kilku różnych słów z różnych języków – w ich umyśle dzieje się w danej chwili więcej, i łatwiej jest zablokować się na moment, próbując odnaleźć właściwe słowo i jego brzmienie.
Jest to frustrujące zjawisko, ale da się z nim żyć i jest to względnie niska cena, którą płacimy za mówienie w kilku językach.
Kolejna wada dwujęzyczności, którą tu opiszę, jest bardziej znacząca i możne nieść ze sobą poważne konsekwencje u dwujęzycznych dzieci. Dlatego bądźcie czujni wybierając specjalistę od wczesnego rozwoju językowego.
Błędy w ocenie rozwoju dzieci dwujęzycznych
To, co opiszę w niniejszym punkcie nie jest co prawda wadą dwujęzyczności per se, ale raczej braku dostępności wystandaryzowanych narzędzi do oceny rozwoju dzieci dwujęzycznych. I częściowo też winą braku aktualnej, popartej badaniami wiedzy o specyfice rozwoju dwujęzycznego wśród specjalistów. Zwłaszcza tych, którzy żyją w jednojęzycznych społeczeństwach i nie mają częstego kontaktu z dziećmi dwujęzycznymi.
Załóżmy, że dziecko jest badane lub diagnozowane przez psychologa, logopedę lub innego specjalistę, bo coś w rozwoju dziecka niepokoi rodziców lub nauczycieli. Tak, jak zdarza się to też u dzieci jednojęzycznych. Diagnoza przebiega w języku otoczenia, który jest słabszym językiem dziecka, bo dopiero niedawno rozpoczęło ono edukację w języku otoczenia, a na co dzień jest otoczone głównie językiem mniejszości.
Dziecko może w takiej sytuacji odczuwać trudności z powodu niedokładnego zrozumienia niektórych pytań lub poleceń i w efekcie wypaść podczas diagnozy gorzej, niż wypadłoby, gdyby było badane w swoim mocniejszym (dominującym) języku. Czyli specjalista może zdiagnozować wyzwania lub problemy rozwojowe u dziecka, które tak naprawdę tych problemów nie ma.
Jeśli specjalista diagnozujący dziecko nie ma aktualnej wiedzy o dwujęzyczności i postrzega otaczanie dziecka dwoma (lub więcej) językami jako zagrożenie dla jego rozwoju, może doradzić rodzicom (niesłusznie!) zrezygnowanie z używania języka mniejszości w domu, żeby nie dokładać dziecku rzekomego dodatkowego obciążenia. Wiemy, że dwujęzyczność nie stanowi zagrożenia dla rozwoju dziecka, nawet u dzieci z wyzwaniami rozwojowymi. Wskazówka, żeby zrezygnować z używania języka mniejszości w domu, jest więc bezzasadna.
Ale „przedobrzyć” można też w drugą stronę. Jak wspominałam w artykule rozprawiającym się z mitem na temat tego, że dzieci dwujęzyczne zaczynają mówić później, u dzieci jedno- i dwujęzycznych spodziewamy się pojawienia się kamieni milowych w rozwoju językowym w mniej więcej tym samym czasie. Nie powinniśmy więc zwalać opóźnienia w rozwoju mowy na dwujęzyczność! A wciąż często się tak zdarza.
Kiedy Twoje dziecko ma ponad dwa lata i wciąż nie mówi, to możesz usłyszeć od znajomych i specjalistów, żeby dać mu jeszcze czas, bo jest dwujęzyczne. Taka rada może być krzywdząca, jeśli okaże się, że dziecko faktycznie potrzebowało wsparcia w rozwoju języka, ale tego wsparcia nie otrzymało, bo jego opóźnienie w rozwoju językowym zrzucano na karb dwujęzyczności.
Frustracja przy nauce pisania i czytania
Wyzwaniem wiążącym się z dwujęzycznością może też być nauka czytania i pisania u dzieci otoczonych więcej niż jednym językiem. Rodzice często się głowią, w jaki sposób zabrać się za wspieranie dzieci w nauce tych umiejętności. Czy uczyć najpierw czytać i pisać w domu w języku mniejszości? Czy może poczekać, aż dziecko rozwinie te umiejętności najpierw w języku szkolnym, żeby nie pomieszały mu się dwa systemy językowe?
Jest to zagwozdka zwłaszcza dla rodziców, których dzieci uczą się dwóch różnych alfabetów (np. dziecko uczy się zarówno języka polskiego, jak i greckiego lub arabskiego), ale też w przypadku dwóch języków, w których tę samą głoskę lub kombinację różnych głosek wymawia się w inny sposób.
Faktycznie, na początku nauki czytania i pisania dzieci mogą się frustrować, że to, co czytamy w jeden sposób w języku domowym, czytane jest w inny sposób w języku szkoły. Albo że w jednym języku występują znaki, których nie ma w drugim. Dziecko może potrzebować więcej czasu (i Twojej cierpliwości), żeby dwa systemy językowe ułożyły mu się w głowie. Może się też początkowo zniechęcać (zwłaszcza przy nauce języka domowego).
Wspomnę tutaj przy okazji, że nie ma jednego idealnego momentu i sposobu na wspieranie nauki pisania i czytania w dwóch językach. Warto obserwować dziecko, jego gotowość i zainteresowanie czytaniem i pisaniem. Jeśli czterolatek, który jeszcze nie poszedł do szkoły w języku otoczenia, zaczyna Cię dopytywać o literki i słowa w książeczkach, które czytacie w języku domowym, to znaczy, że można zacząć powoli oswajać go z regułami czytania i pisania w tym języku.
Ale jeśli nie czujesz się na siłach, żeby zająć się tymi aspektami edukacji w domu, to nie czuj na sobie presji, że musisz nauczyć dziecko pisać i czytać w Twoim języku już teraz. Można to również ‘oddelegować’, np. sobotniej szkole, jeśli mieszkacie na emigracji i macie taką w swojej okolicy. Więcej o nauce czytania i pisania u dzieci dwujęzycznych pojawi się na mojej stronie niedługo.
Jeśli potrzebujesz pomocy i wsparcia w dwujęzycznym lub wielojęzycznym wychowaniu, zapraszam na konsultacje dla rodziców.
Wady dwujęzyczności nie są takie straszne, jak je malują
Przedstawiłam trzy wady dwujęzyczności, których warto być świadomym – między innymi po to, żeby zapobiegać niepoprawnej diagnozie wyzwań rozwojowych u dzieci dwujęzycznych. Mam nadzieję, że nie zniechęcą Cię one do podtrzymywania języka lub języków mniejszości u Ciebie w domu! Zalety dwujęzyczność są bowiem zdecydowanie warte zachodu, nawet jeśli w pakiecie otrzymujemy też kilka „skutków ubocznych” posługiwania się więcej niż jednym językiem.
Autorka: Joanna Kolak – psycholożka i ekspertka od wychowania dzieci dwujęzycznych; autorka ebooka rozwój w dwóch językach
Photo by Edi Libedinsky on Unsplash