Dlaczego małe dzieci korzystają z urządzeń elektronicznych?
Czy dzieci korzystające z urządzeń elektronicznych we wczesnym wieku łączą jakieś wspólne cechy? A czy rodziców często podsuwających urządzenia elektroniczne swoim dzieciom coś łączy?
Na te pytania próbowali odpowiedzieć badacze z USA. Swoje wnioski zawarli w artykule naukowym, który przybliżę Wam w tym wpisie.
W zeszłym roku badacze z Wirginijskiego Instytutu Politechniki i Uniwersytetu Stanowego w USA opublikowali w magazynie „Infant Behavior and Development” wyniki badania dotyczącego dzieci i mediów.
Artykuł nosi tytuł „Dlaczego rodzice korzystają z mediów ekranowych z dziećmi? Rola temperamentu dziecka i stresu rodzicielskiego we wczesnym używaniu ekranów” („Why do parents use screen media with toddlers? The role of child temperament and parenting stress in early screen use”). Angielski tytuł mówi o dzieciach „toodler”, czyli tych w wieku poniemowlęcym, a jeszcze przed przedszkolnym, takie 2-3-latki.
Z bada wiemy, że dzieci poniżej 18 miesiąca życia nie powinny mieć kontaktu z ekranami, za wyjątkiem rozmów video. Badania nie pokazują pozytywnych efektów takiej aktywności u tak małych dzieci, za to pokazują wiele potencjalnych szkód. Mimo to, badania przeprowadzone cztery lata temu w USA pokazały, że tamtejsze dzieci w wieku 2 lata i mniej spędzają dziennie przed ekranem średnio 42 minuty, z czego 40 minut to bajki i filmiki.
W badaniu, które opisuję, badacze skupili się na związku stresu rodzicielskiego, korzystania z urządzeń elektronicznych i temperamentu dziecka. Temperament można wyjaśnić jako różnice indywidualne między dziećmi w zakresie reaktywności i samoregulacji.
Reaktywność to to, jak dziecko reaguje na otoczenie, jakie pojawiają się w nim emocje i jak się zachowuje w zależności od różnych wydarzeń – czy płacze, śmieje się, złości, zaciska piąstki, zakrywa buźkę. W skład reaktywności badacze zaliczyli negatywny afekt (przykre uczucia, których dziecko doświadcza, i reakcje z nim związane, np. złość, smutek, strach, płacz) oraz surgencję (czyli tendencję do aktywnego wchodzenia w kontakt z otoczeniem – to, na ile dziecko uśmiecha się do ludzi, śmieje się, wyciąga rączki, gaworzy itd., czyli oznaki zainteresowania i próby nawiązania z drugą osobą kontaktu). Samoregulacja to w dużym skrócie sposoby na „zrobienie tak, żeby mi było znów dobrze”, na wyciszenie się.
Te trzy cechy (negatywny afekt, surgencję i samoregulację) posiada każde dziecko, tylko w różnym nasileniu – może być taki bobas, który bardzo często doświadcza przykrych emocji i pokazuje to np. płacząc, i długo się uspokaja. Może też być dziecko, któremu często jest trudno, ale szybko samo się uspokoi. Może być i takie, które ma zazwyczaj dobry humor, rzadko płacze z powodu przykrych emocji, łatwo się wycisza. Badacze porównali różne dzieci pod kątem tych właśnie trzech cech.
Badacze wzięli pod lupę 296 amerykańskich mam o średniej wieku 32 lata, które miały dziecko w wieku 18-36 miesięcy. Badanie pokazało, że:
- negatywny afekt dziecka (to, jak często okazuje przykre emocje – płacze, złości się) wiąże się z wyższym stresem rodzicielskim;
- wysoki stres rodzica wiąże się z częstszym używaniem przez malucha urządzeń elektronicznych;
- surgencja (to, jak pogodne i kontaktowe jest dziecko) nie ma wpływu na poziom stresu rodzicielskiego mamy, ani na czas używania urządzeń elektronicznych.
Inne badania, które przytoczyli w swoim artykule autorzy, mówią o tym, że dzieci pogodne i kontaktowe wolą spokojniejsze aktywności, takie jak czytanie książeczek. Dzieci te są w stanie się na nich skupić, choć ekrany też je interesują. Jest też tak (co pokazali Thompson i inni w 2013 roku), że dzieci wysoce reaktywne, płaczące i dużo stresujące się, częściej spędzają czas przed ekranem.
Według Jenny Radesky i jej zespołu, mamy, które oceniają swoje dzieci jako wymagające, bo często płaczą, częściej podsuwają im ekrany, by je wyciszyć. Okazuje się, że 9-miesięczne dzieci amerykańskie mające trudności z samoregulacją, jako 2-latki zdecydowanie częściej korzystają z ekranów. Czy to źle?
To naturalne, że jeśli dziecko jest bardziej wymagające i wrażliwe, to opiekowanie się nim może być dla rodzica trudne. Kiedy mimo starań dziecko płacze długo, głośno i niemal co chwilę, to rodzice zaczynają się coraz bardziej stresować i martwić, że nie dają rady uspokoić dziecka. Badacze piszą, że gdy rodzice tracą energię i motywację, sięgają po rozwiązanie, które po prostu zadziała: ekrany. Czasem, bo nie wiedzą, że to w przypadku bardzo małych dzieci coś szkodliwego, a czasem mimo tej świadomości – bo być może nic innego nie działa.
W kontekście tego ważne wydaje się, żeby zwiększać wśród rodziców świadomość tego, że to w porządku nie czuć się na siłach do stawiania czoła trudom rodzicielskim. To w porządku czuć się wypalonym, zestresowanym, zmęczonym. Kluczowe wydaje się zwiększanie świadomości tego, że jeśli rodzic czuje się wypalony, zestresowany, zmęczony, to powinien nie bać się prosić o pomoc i wsparcie – czy to psychologiczne, czy też takie czysto fizyczne (czyli żeby ktoś na chwilę zajął się dzieckiem, odciążył i udzielił wsparcia).
Szerzenie wiedzy o tym, że dzieci poniżej 2 lat powinny nie mieć kontaktu z urządzeniami elektronicznymi, też jest oczywiście bardzo ważne. Ale równie ważne jest, zamiast oceniania rodziców, podsuwających małym dzieciom urządzenia elektroniczne – zrozumienie ich motywacji i dostarczenie im wsparcia.