Mieszanie języków u dzieci dwujęzycznych
Jeden z kilku wciąż gdzieś krążących mitów (albo ‘straszaków’) o dwujęzyczności, to że OPOL (One Parent One Language) jest jedyną skuteczną metodą wychowania dwujęzycznego. A drugi ‘straszak’, to że mieszanie języków jest bardzo złe i powinno być zawsze tępione. Pokażę Wam drugą stronę medalu, jeśli chodzi o mieszanie języków – zarówno kiedy my mówimy do dziecka, jak też kiedy dziecko mówi do nas.
Mieszanie języków w interakcji z dzieckiem jest bardzo częstym zjawiskiem. W badaniach Byers-Heinlein, przeprowadzonych na prawie 200 rodzinach w Kanadzie, przyznało się do niego aż 90% rodziców. Co ważne, mieszaniem języków w tych rodzinach nie rządził czysty przypadek. Rodzice tłumaczyli, że zdarzało im się mieszać języki na przykład wtedy, kiedy zapożyczali słowa z drugiego języka, bo idealne tłumaczenie danego słowa w języku domowym nie istniało. Rodzice zapożyczali też słowa z innego języka, kiedy uczyli dziecka nowego słowa w języku domowym, a wiedzieli, że dziecko zna już to słowo w drugim języku. To pokazuje, że rodzice mogą celowo używać strategii mieszania języków, kiedy chcą się upewnić, że dzieci nauczą się danych słów w obydwu językach.
Istnieje hipoteza, że częste mieszanie języków w obecności dzieci sprawia, że trudniej jest im kategoryzować słowa, które słyszą, to znaczy przypisać je do konkretnego języka. Badania pokazały, że faktycznie trudniej jest nauczyć się nowego słowa ze zdania, w którym języki są wymieszane, niż ze zdania wypowiedzianego w jednym języku. W badaniach Byers-Heinlein częstość mieszania języków przez rodziców była powiązana z mniejszym zasobem słownictwa biernego (słów, które dzieci rozumiały) u dzieci w wieku 1,5 roku i mniejszym zasobem słownictwa czynnego (słów, które dzieci wypowiadały) u dzieci w wieku 2 lat. Co ważne, w badaniu tym okazało się, że ilość kontaktu z językiem była ważniejsza dla zasobu słownictwa, niż częstość mieszania języków przez rodziców. Czyli mała ilość kontaktu z językiem może być większym zagrożeniem dla zasobu słownictwa dziecka, niż mieszanie języków w jego obecności.
Do tej pory bardzo mało było badań dotyczących mieszania języków z udziałem starszych dzieci. W moim badaniu przeprowadzonym w ramach doktoratu powtórzyłam metodę Byers-Heinlein z udziałem dzieci polsko-angielskich w wieku 5-7 lat i ich rodziców. Okazało się, że dzieci rodziców, którzy często mieszali języki (a dokładniej wplatali angielskie słowa, kiedy mówili po polsku), miały mniejszy zasób słownictwa czynnego w języku polskim.
Co ważne, było również wiele badań, w których nie zaobserwowano wpływu częstości mieszania języków przez rodziców na zasób słownictwa ich dzieci. W żadnym dotychczasowym badaniu nie zaobserwowano też związku między częstością mieszania języków przez rodziców, a częstością mieszania języków przez dzieci.
Warto pamiętać, że mieszanie języków u dzieci we wczesnym wieku jest często oznaką ich dobrej kompetencji językowej i jest kojarzone z kreatywnością językową. W zależności od ilości i jakości kontaktu z każdym językiem, dzieci dwujęzyczne często znają dane słowo tylko w jednym języku, a nie znają go jeszcze w drugim. Mogą one więc wplatać słowo z jednego języka w zdanie wypowiedziane w drugim języku wtedy, kiedy nie znają danego słowa w docelowym języku.
Jest to ich sposób na usprawnienie komunikacji i jeśli będziemy jawnie poprawiać takie mieszanie (np. „Nie mów tak, mów po polsku!”) to może to przynieść odwrotny efekt. Dziecko może następnym razem woleć nie odezwać się wcale, niż przekazać nam coś ważnego mieszanką języków.
Bardzo ważne jest, żeby nie zniechęcić dziecka do komunikacji, zwłaszcza jeśli ma jeszcze mały zasób słów. Zamiast tego możemy po prostu sparafrazować to, co powiedziało dziecko i upewnić się, że usłyszy ono od nas dane brakujące słowo w różnych kontekstach. Na przykład na „Mamo, piesek je sausage!” możemy zareagować: „Tak, kochanie, piesek je kiełbaskę. Dobra kiełbaska, chyba mu smakuje. Pewnie chciałby zjeść nawet dwie kiełbaski!”.
Mieszanie języków jest bardzo częstym i normalnym zjawiskiem w dwujęzycznych rejonach, czyli takich, gdzie większość społeczeństwa mówi dwoma językami (np. hiszpańskim i angielskim w Miami, francuskim i angielskim we francuskojęzycznej części Kanady). Nie powinniśmy stygmatyzować mieszania języków, ale najlepiej unikać go w obecności dzieci, które dopiero zaczynają nabywać dwa (lub więcej) języki, żeby niepotrzebnie nie utrudniać im tego zadania. A już na pewno powinniśmy wystrzegać się mieszania języków w obrębie tego samego zdania przy małych dzieciach. Oprócz tego – traktujmy to zjawisko jako coś naturalnego i normalnego w dwujęzyczności – w końcu chodzi o to, żeby komunikacja była udana i skuteczna.
Photo credit: Photo by Nathan Dumlao on Unsplash
